Freelancer – jakich zleceń unikać
Wolny strzelec poszukujący zleceń, zwłaszcza na rynku globalnym, nie ma z reguły najmniejszych problemów ze znalezieniem oferty pracy. Problem polega na znalezieniu oferty nie będącej pułapką. W tym wpisie pokażemy jakich zleceń i klientów unikać, by nie narazić się na problemy z płatnościami czy nawet wykonaniem projektu na czas.
Klient nasz pan
Ta dewiza przyświecająca działalności rzemieślników od niepamiętnych czasów bywa ostatnio skrzywiona do granic możliwości. W dobie dostępu do wielu potencjalnych wykonawców usługi (nie patrząc na jakość jej wykonania) klienci często domagają się rzeczy niemożliwych lub, co gorsza, sami nie wiedzą czego tak na prawdę oczekują. Oczekiwanie wykluczających się cech projektu (najtaniej, najszybciej i do tego perfekcyjnie) to popularne określenie zleceń przedsiębiorców z małych i średnich firm. Jak się okazuje, bardzo często mające wiele wspólnego z prawdą. Drugą bolączką jest niezdecydowanie, które sprawia, że więcej czasu poświęcamy na omówienie projektu i poprawki w jego trakcie niż realną pracę. Często okazuję się też, że oferta jest po prostu sondowaniem rynku i zdobywaniem wiedzy na tematy związane ze zleceniem lub samą procedurą rozliczania z freelancerem.
Do unikania: ogłoszenia ogólnikowe, z małą ilością informacji i wieloma określeniami “ewentualnie”, “lub”, “może też”, “zakres do dogadania”.
Byle tanio, byle szybko
Druga kategoria zleceń to takie, w których priorytetem jest z góry koszt lub czas wykonania zlecenia. Tacy zleceniodawcy często po wynegocjowaniu stawki i zakresu działania proszą o “taką małą poprawkę” lub “poradę pod dobrą współpracę” w czasie wykonywania zlecenia, dodatkowo zaniżając stawkę za godzinę pracy nad projektem (i dodatkowymi zadaniami). Oferty bazujące na cenie często opatrywane są dodatkowym zwrotem “dla studentów”, od razu podkreślających żenująco niskie wynagrodzenie (o ofertach pracy za doświadczenie / dodanie do portfolio czy możliwość wsparcia pracy w renomowanej agencji zwyczajnie nie wspominamy). Oferty krzyczące wielkimi “ASAP” lub “PILNE!” w większości zasługują na poważne prześwietlenie przed podjęciem pracy, a część z nich – na skreślenie po przeczytaniu. Najczęściej “szybka praca” urasta do rangi sporego zadania lub walki z kryzysem na dowolnym polu działalności klienta, a pretensje związane ze zbyt wolnym wykonywaniem zlecenia nie należą do rzadkości. Często też pojawia się problem z próbami okrojenia oferty w celu obniżenia budżetu, co skutkuje czasochłonnym tłumaczeniem się w odpowiedzi na pytania typu “a jakbyśmy to zrobili bez…?”.
Do unikania: “PILNE”, “szybkie zlecenie”, “oferty wyłącznie do soboty”, “mała poprawka”
Jakoś się rozliczymy
Nieformalne układy i próby rozliczeń barterowych, nawet ze strony “poważnych” firm, nie są niczym zaskakującym. Pamiętajmy jednak że dochodzenie swoich praw jest żmudne i marnuje czas, który można wykorzystać na poszukiwanie wartościowych zleceń z pewnym wynagrodzeniem i jasnymi, spisanymi na papierze, warunkami współpracy. Mimo, że temat przyjmowania zleceń “na czarno” wydaje się oczywisty, lepiej ostrzec przed takimi ofertami o jeden raz za dużo.
Do unikania: “rozliczenie barterowe”, “dogadamy się”, “w zamian dożywotnia zniżka”
Proste zlecenie
Ponieważ zlecanie usługi na zewnątrz zwykle oznacza, że potencjalny klient nie ma umiejętności i/lub czasu na jego wykonanie samodzielnie, nie istnieje coś takiego jak proste zlecenie. To najczęściej słowo-klucz ofert ze śmiesznie niskim wynagrodzeniem. Z takimi oferentami nawet nie warto się kontaktować.
Najważniejsze w negocjacjach cenowych jest Wasze zdanie o nakładzie pracy, wycenie umiejętności i trudności zadania. Pamiętajcie też o tym, że oferty często stają się toksyczne z winy samego wolnego strzelca. Ilu z Was złapało się na stwierdzeniu w czasie rozmów “to proste”, “da się zrobić w jeden dzień”, czy “do środy zdążę bez problemu”?